Kapustne na zimę

Po zachłyśnięciu się w latach dziewięćdziesiątych i trochę dwutysięcznych międzynarodową kuchnią, wracamy do korzeni. Po zachwytach nad dietą śródziemnomorską i kilkoma innymi jest nowy trend, który mówi: JEDZ TO, CO ROŚNIE ZA DOMEM. Czyli wiedza tajemna, którą w zasadzie każda szanująca się gospodyni domowa ma w małym palcu. Podczepiam się radośnie pod tę „modę”, bo dostałam książkę Bogdana Jacórzyńskiego „Warzywa kapustne w naszym jadłospisie” z 1985 roku. Jest to kieszonkowe kompendium wiedzy na temat warzyw kapustnych, od uprawy po kiszenie i przykładowe jadłospisy.

Nie będziemy zajmować się przygotowaniem gleby pod uprawę, raczej przygotowaniem kapustnych do spożycia. Te warzywa nie są należycie doceniane, a zimą ich wartości odżywczych nie można przecenić. Po przejrzeniu książki postanowiłam wprowadzić niektóre z tych przepisów w życie, bo sporo jest ciekawych i wykorzystujących kapusty i brukselkę w nieoczywisty sposób. Nie będę ograniczała się do książki, bo po pierwsze - wiele z przepisów nie jest należycie opracowanych, a po drugie - warto przedstawić i klasyki, a także wytwory własnej wyobraźni. Zaczynam zatem cykl, a mój pseudonim to „Głąb”.