Cieszyn, Český Těšín. Jedz, pij i módl się do Aniołów Nieba
„… czort jedyny wie, co rzuciło mnie w to uzdrowisko”, że pozwolę sobie pożyczyć frazę od mistrza Młynarskiego. Do dziś nie potrafię sobie przypomnieć, dlaczego właściwie pojechaliśmy pierwszy raz do Cieszyna. I to w lutym.
Warsztaty z pączkowania
Ogary poszły w las, a im dalej w las tym więcej drzew. Na razie kręcę się gdzieś na skraju, koło polany. Oto bowiem odbyły się pierwsze warsztaty, które prowadziłam, a dotyczyły smażenia pączków. Impreza miała miejsce w Meli–Melo, Akademii rozwoju osobistego kobiet w Krakowie.
Włoska robota. Toskania i Liguria nie tylko na talerzu
Nie robota to była, ale wakacje. Ale trzeba było ciężko pracować, żeby spróbować jak najwięcej jedzenia i wina w tydzień. I zjeść jak najwięcej lodów. Było ciężko, był pot i łzy (ze szczęścia, że takie pyszne), krwi nie zaobserwowałam.
Za co kocham Cieszyn. Kanapki ze śledziem
Zbierałam się długo, bo nie miałam odpowiednich zdjęć, ale w końcu napisałam. Pean na temat cieszyńskiego fast foodu. Nie od razu odkryłam wspaniałość tego lokalu. Dwie pierwsze wizyty żyliśmy w nieświadomości.